07 lutego 2014

Opowieści z pralni

Za każdym razem, gdy na krótszy lub dłuższy czas miałam zamieszkać u Szwedów, niemalże w progu informowali mnie jako obcokrajowca o kilku ważnych zasadach. Po pierwsze, że w Szwecji ściąga się buty, wchodząc do domu (co mnie nie dziwiło, w Polsce atakujemy przecież gości kapciami, które nigdy nie są w dobrym rozmiarze). Po drugie: w Szwecji można pić wodę z kranu, bo jest dobra i smaczna. I po trzecie: pranie robimy w pralni w piwnicy i musisz wcześniej zarezerwować sobie czas prania.

Kiedy opowiadam o tym w Polsce, najczęściej spotykam się ze zdziwieniem i niezrozumieniem. Bo jak to, Szwedzi nie mają pralek u siebie w domu i muszą zejść z praniem do piwnicy? Najczęściej pada pytanie: "Ale to Szwedów nie stać na własną pralkę?!". 

Nie o to chodzi, czy stać, czy nie. Pierwsza wspólna pralnia (tvättstuga, dosł. chata do prania) w domach wielorodzinnych powstała w latach 20., a urządzenia, które się tam znajdowały, sprawiały, że zbiorowe pranie było naprawdę wydajniejsze i szybsze niż to, na co mogły sobie pozwolić gospodynie u siebie w mieszkaniu. W latach 50. pralki automatyczne były standardem w każdej wspólnej pralni. Pralnie w piwnicach bloków przede wszystkim miały ułatwiać życie, być funkcjonalne, a jednocześnie też stwarzały poczucie wspólnoty w czasach, gdy wielu ludzi przyjeżdżało z mniejszych ośrodków do dużych, pełnych anonimowości miast. Dzisiaj (według raportu z 2012 roku) ze wspólnej pralni korzysta w Szwecji 69 procent członków Hyresgästförening, szwedzkiego związku lokatorów.

W takiej pralni najczęściej znajduje się kilka pomieszczeń, a w każdym z nich pralka, suszarka do ubrań (taka wirująca i taka podobna do szafy) - czasem nawet kilka, a nawet magiel. 


źródło
To, co chyba najbardziej fascynujące dla nie-Szwedów, to system rezerwowania swojego czasu prania. Może i brzmi dziwnie, ale wydaje się funkcjonalne, bo absurdem byłaby wolna amerykanka, kiedy każdy przychodziłby sobie, kiedy chciał i zajmował tyle pralek, na ile ma ochotę, nie zwracając uwagi na sąsiadów. Równie kłopotliwe byłoby ustne dogadywanie się z każdym z sąsiadów. W pralniach znajdują się więc tablice do rezerwowania czasu, najczęściej w formie kołeczków na klucze, które należy umieścić w odpowiedniej przegródce (z dniem i przedziałem godzin) lub nowoczesne elektroniczne.


źródło

Tak jak pralnia miała być miejscem, które mogło integrować sąsiadów, dać im szansę, żeby się poznać (bo nie zawsze wpada się na wszystkich sąsiadów na schodach czy w windzie), tak okazuje się, że jest to często zarzewie konfliktów. Szwedzi są zazwyczaj bardzo punktualni, więc potrafią zdenerwować się, gdy ktoś nie pozbiera swojego prania na czas lub, co gorsza!, "ukradnie" komuś zarezerwowany czas prania. Poza tym tworzą się też "korki", bo większość osób chce prać w godzinach popołudniowych, wieczornych lub w weekendy. Z drugiej jednak strony Szwedzi są często uważani za nieskorych do awantur, wyciszonych, zachowawczych, stąd często słyszałam, że swoją irytację na sąsiada po prostu musieli przełknąć lub w przypływie złości... zostawiali mu karteczkę z uwagą. 



źródło
Przestań do cholery kraść czas prania! Jeden zarezerwowany termin w ciągu całego dnia (mój) i akurat ten musiałeś zabrać? Ponieważ byłem zmuszony zatrzymać i opróżnić twoje pralki, przedłużam mój czas w suszarkach o 30 minut .

Przeprowadzono badania, według których określono najczęstsze powody konfliktów w pralni:

1. Czas prania i suszenia rzeczy
2. Sprzątanie
3. System rezerwacji
4. Fafluchy w suszarkach
5. Groźby
6. Inne powody
7. Ukradzione pranie

Szwedzkie pralnie to jednak nie są jednak ogólnoświatowym wyjątkiem. Wspólne pralnie często widzimy w amerykańskich filmach, a na blogu Jo czytałam także o pralniach w Szwajcarii.

Jesteście gotowi na test "Czy potrafisz funkcjonować w pralni?". Oto niektóre z pytań ze strony http://www.svensktvattstuga.se/ w moim tłumaczeniu (na dole znajdziecie poprawne, to znaczy typowo szwedzkie, odpowiedzi):

Na tablicy do rezerwowania można:
a. śmiać się z tych wszystkich loserów, którzy dają radę się zapisać
b. zarezerwować czas prania
c. grać w kółko i krzyżyk nazwiskami sąsiadów

Co robisz, gdy ktoś, kto robił przed Tobą pranie, nie wyciągnął fafluchów z suszarki?
a. dzwonię po gang motocyklowy
b. wyciągam fafluchy i cieszę się, że mogłem pomóc
c. zabieram ze sobą fafluchy, dzwonię do winnego sąsiada i grzecznie wskazuję, że czegoś zapomniał

Zapomniałeś wyjąć prania z suszarki i kontaktuje się z Tobą sąsiad, który jest następny po Tobie w kolejce, bo potrzebuje tego miejsca. Jak się zachowujesz?
a. przepraszam i natychmiast zabieram swoje pranie
b. udaję psychopatę i wydaję z siebie groźne dźwięki
c. pokazuję domowej roboty zaświadczenie, jak dysleksja zniszczyła mi życie

Desperacko potrzebujesz pary czystych dżinsów i z tego powodu "ukradłeś" czyjśzac czas prania. Słyszysz, że ktoś zbliża się do pralni. Co robisz?
a. chowam się w suszarce razem z kilkoma ręcznikami frotte
b. jeśli zajdzie taka potrzeba, biorę odpowiedzialność za to, co zrobiłem
c. zaczynam grzebać w jednej z pralek i udaję fachowca Erlandssona z Electroluxa


q 'ɐ 'q 'q :ızpǝıʍodpo

Źródła:





Follow on Bloglovin

44 komentarze:

  1. na pierwszy rzut oka może się to wydawać absurdem, ale w gruncie rzeczy jest świetnym rozwiązaniem. mamy więcej miejsca w łazience, bo nie gacimy jej pralką i suszarką. nie obchodzą nas jej awarie, ani nic nam nie hałasuje po nocy, kiedy w ciągu dnia zapomnimy zrobić pranie. no i przypuszczam, że pralnie na co dzień mogą być źródłem wielu sąsiedzkich anegdot ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - najczęściej reagujemy po prostu na to, co inne, bo jesteśmy przyzwyczajeni do tego, co mamy u siebie :) Szwedzi, z którymi ja rozmawiałam, byli za to dość zdziwieni, że my w mieszkaniu suszymy pranie na rozkładanej suszarce ;)

      Usuń
  2. Na początku się zdziwiłam ale potem musiałam przyznać rację, że ma to jednak sens. :) Ja mieszkam w kamienicy 1,5 roku i dalej nie znam sąsiadów

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sobie wyobrażam, że nasze polskie pralki byłby zniszczone, brudne, albo bez części. U mnie nie można wyegzekwować zamykania drzwi do piwnicy.

    OdpowiedzUsuń
  4. W pierwszym mieszkaniu nie miałam miejsca na pralkę, a pralnia była w sąsiednim bloku. Nie miałam problemu z czasem, ale z sąsiadka, którą regularnie robiła pranie w moim czasie. Byl stary system. Sąsiad miał prawo zając pralkę po 30 min, jeśli osoba która zabukowała pranie nie przyszła. Jedna dziewczyna regularnie wstawiała swoje pranie, zanim ja zdążyłam przyjść. Nie mijało nawet 5 minut od zabukowanego czasu a ona już zajmowała dwie pralki. Okradł mi tam ktoś dwie pary nowych jeansów, kurtkę a nawet reczniki kuchenne! Przeprowadziłam się (nie z powodu pralni) i tutaj jest pralnia z elektronicznym systemem. I tutaj znalazła się osoba, która non stop zajmowała mój czas susząc lub nawet piorąc rzeczy. Kobieta wkłada miotle miedzy drzwi po swoim czasie, gdyż zawsze ma za dużo prania. Kiedyś z jakiegoś powodu nie zdążyłam na czas przyjść do pralni to była oburzona, bo czekała z niemowlakiem na rekach. No rozśmieszyła mnie niesamowicie wtedy :) Zawsze wyjmowałam to co wstawiała miedzy drzwi, żeby sobie za kare długo poczekała. Po 21:00 już nikt do pralni wejść nie może, bo jest zablokowana. Teraz mam w łazience pralkę i nie wyobrażam siebie korzystać tylko z pralni.

    OdpowiedzUsuń
  5. "fachowiec Erlandsson z Electroluxa" ;)
    Udanego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja powiem z własnego doświadczenia, że to się bardzo dobrze sprawdza. W Norwegii są identyczne rozwiązania - nawet tablice mamy identyczne i pralki jak ze zdjęcia. ;-) Czasem można rezerwować też pranie przez Internet i jednocześnie sprawdzić, która pralka jest akurat wolna - żeby nie schodzić na dół, kiedy nam się zachciało robić pranie. Takich wojen o terminy jeszcze nie widziałam. Ale wieszanie kartek to faktycznie popularny sposób komunikacji sąsiedzkiej. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka publiczna pralnia ma swoje plusy i minusy.
    Można wyprać duże rzeczy i wszystko szybko wysuszyć.
    Ale niestety ludzi nie dbają ani o pralki, ani o suszarki i ja muszę zawsze sprzątnąć zanim skorzystać, bo sie po prostu brzydzę. Inny minus, niejeden raz skurczyly mi ulubione ciuchy do niemowlęcych rozmiarów....

    Marzę o własnej pralce, ale mam taka malutka łazienkę, że musiałabym zrezygnować z wanny.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię robić prania zatem taka pralnia w moim przypadku byłaby fajnym rozwiązaniem. No i dzięki temu można poznać sąsiadów ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki patent z praniem chyba dawniej był też dosc znany w Polsce, bo niby skąd jakies pomieszczenia zwą się pralnia, suszarnia (u mnie stoją tam teraz rowery ;) itp.? U mojej babci w bloku taka pralnia ze wspólną pralką była na pewno, babacia bardzo chętnie opowiada jak to dawniej bywało. I faktycznie do dzis z sąsiadami ma zupełnie inny kontakt niż ja. Byc może jakąs rolę odegraął tu pralnia i suszarnia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. takie pralnie kojarzą mi się właśnie z tymi z amerykańskich filmów. oczywiście, własna pralka w domu to ogromne udogodnienie, ale wspólna pralnia wydaje mi się czymś niesamowicie integrującym, szczególnie skoro, tak jak piszesz, Szwedzi są spokojnymi i kulturalnymi ludźmi. pierwszą część tekstu czytałam z dużym zainteresowaniem, natomiast drugą ze śmiechem, strasznie rozbawiło mnie słowo "fafluchy" - u mnie mówi się na to "farfocle", co dla kogoś też może być śmieszne :) a do tego odpowiedzi w teście, udawanie fachowca z Electroluxa i pokazywanie jak dysleksja zniszczyła życie po prostu są cudne :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. W Polsce próbowano zorganizować kiedyś pralnie, ale to się chyba nie powiodło... Szwedzki system wydaje sie sprawny, no oprócz tych kradzieży, czyli jak wszędzie :) hehe

    test, no nie nie, ja tam mam swoją pralkę i dajemy radę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawy post:) Dotąd słyszałam o pralniach w USA. Jednak jestem wdzięczna losowi za własną pralnię na stryszku, bo też mam kłopoty z "higieną" innych i byłoby mi ciężko:))

    OdpowiedzUsuń
  13. to naprawdę niegłupi pomysł, szczególnie, że pierze się w Miele - rolls royce wśród pralek... :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Test funkcjonowania w pralni poprawił mi dziś humor :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Super mi sie czytalo, fajne ciekawostki :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ha:) Byłam, widziałam:) Widziałam też pralnie we Francji.. Na pewno jest to element integrujący w życiu społecznym:), ale bardzo się cieszę, że mamy w domu swoją własną pralnię i kwestie zapisów, kolejek, higieny itp są tylko nasze własne:) Bardzo lubię czytać Twoje obyczajowe posty:) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  17. Rany boskie, test predyspozycji dobrego i bezkonfliktowego pracza boski ♥
    Zawsze mnie fascynowały te zbiorowe pralnie poza domem, taki trochę magiel polski z dawnych czasów, choć Polacy chyba wolą prać swoje brudy w domu, i dosłownie i w przenośni ;)))
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  18. Ankieta wykazała, że mogę funcjonować w szwedzkiej pralni ;) Moim zdaniem to świetny pomysł, zaoszczędza się w domu miejsce na pralkę i suszarkę, a dodatkowo ma się okazję porozmawiać (albo pokłócić ;) z sąsiadami.
    Ciekawa jestem, czy w Norwegii pralnie są równie popularne..., bo dwa pierwsze fakty związane ze zdejmowaniem butów oraz możliwość picia wody z kranu są podobne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marto, są popularne także w Norwegii. Uważam, że to doskonały wynalazek. Gdybym miała taką pralkę, nie wspominając o suszarce, tachać za każdym razem kiedy mi się zachce przeprowadzić, to ja dziękuję.
      Dziwią mnie za to powyższe obawy o higienę, bo chyba sobie niektórzy nie zdają sprawy z tego, że w Skandynawii jest nieco wyższy poziom dbania o części wspólne niż w Polsce (przykre ale to prawda - zacznijmy od siebie). Poza tym ludzie są otwarci i konfliktów zwykle unikają (kartki z uwagami są tego dowodem, bo to pierwszy krok do rozwiązania konfliktu). No chyba, że ktoś mieszka na kupie z imigrantami, albo wyjątkowo źle trafił, to już inna sprawa. I przyłączam się do zdania, że te pralki mają dobrą jakość.

      Usuń
    2. Wiesz, ze w Szwecji nie bierze sie ze soba pralek ani suszarek przy przeprowadzce, one naleza do mieszkania. Tak ze w mieszkaniach "wlasnosciowych" nowobudowanych sa kuchnie i lazienki wyposazone w to co trzeba, jesli sie wyprowadzasz i sprzedajesz miesakanie, nic ze soba nie zabierasz, ale przejmujesz to co jest w nowym miejscu.
      Niestety tutaj tez o wspolne dobra nie bardzo sie dba. to sie pogorszylo od "dawnych" czasow. I z higiena tez jest roznie...
      pozdrawiam/Anna

      Usuń
  19. Mnie także wyszło, że mogłabym funkcjonować w szwedzkiej pralni :) Z pewnością na początku ciężko byłoby się nam przyzwyczaić do tego i nie wyobrażam sobie swoich początków z praniem w Szwecji. Ale wynika to głównie z tego, że jesteśmy w Polsce przyzwyczajeni do innego rozwiązania. A takie pralnie bardziej jednoczą sąsiadów, to na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo ciekawy artykuł. Nie sądziłam, że wspólne pralnie funkcjonują w Szwecji, kojarzyłam je z amerykańskich filmów. Nie wiem, czy bym chciała spotykać sąsiadów w pralni, bo pranie np. bielizny to dla mnie dość intymna sprawa ;) W Irlandii większość ludzi mieszka w domach, więc pralka nie zabiera miejsca. Natomiast niewątpliwie jest to ciekawe i dość egzotyczne.

    OdpowiedzUsuń
  21. Test super. :) Zastanawia mnie jedna rzecz. Czy takie rozwiązanie nie jest mało ekonomiczne i ekologiczne? Te pralki są chyba sporych gabarytów, a dzisiaj wiele ludzi mieszka w pojedynkę lub dwójkę. Pralki takie raczej dla rodzin z dziećmi. Kiedyś to pewnie każdy, kto nie mieszkał z rodzicami był już po założeniu własnej rodziny. Ale dzisiaj?

    Czekam na jakieś teksty o szwedzkim rynku mieszkanowym!

    OdpowiedzUsuń
  22. Hmm, początkowo zabrzmiało nieco nieprawdopodobnie, by ludzie woleli mieć wspólne pralnie zamiast własnych, ale właściwie jest to sensowne rozwiązanie :-)
    Tak, na początku sama uczyłam się fińskiego, ale marny ze mnie samouk :-) Idzie cudownie, miałam dopiero jedną lekcję, a już nikt nie rozumie o czym mówię :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. u mnie też jest taka pralnia ale niestety jedna z sąsiadek wydaje się kompletnie nie respektować czasu prania :P
    na szczęście, po przeprowadzce będę miała pralkę i suszarkę w domu. To drugi cud lokalny który uwielbiam - nowo wybudowane mieszkania mają gotową łazienkę wyposażoną w pralkę i suszarkę!

    OdpowiedzUsuń
  24. Śmichy, chichy ale nie wyobrażam sobie korzystania z tvättstugi. Tyle nasłuchałam się historii od znajomych mieszkających w blokach, że serio, wolałabym wstawić sobie małą i wąską do kuchni czy łazienki i prać kiedy chcę, ile chcę i przede wszystkim jak długo chcę. No chyba że mieszkańcy to emeryci albo bezrobotni którzy mają mnóstwo wolnego czasu w ciągu dnia i nie blokują "lepszych" godzin.

    W domu często zdarza się nam ładować pralkę rano przed wyjściem do pracy, a wyciąga kto przychodzi pierwszy. No chyba że zapomni, nie chce mu się, coś tam innego wypadnie. I tak było zawsze, czy w Pl, czy teraz, nie wyobrażam sobie rezerwowania czasu na pranie i trzymania się co do minuty. Ale to może tylko moje wygodnictwo.

    Jeden plus taki że w tych przemysłowych pralkach można wyprać wielkie kołdry, a jak pralka się zepsuje to nie trzeba wywalać nagle 10 tyś. z własnej kieszeni.

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeszcze uzupelnie ten artykul o wspolnych pralniach. W wiekszosci mieszkan sa tez pralki i suszarki,w lazienkach, tak ze ta wspolna pralnia jest dodatkiem. Nawet w nowym budownictwie planuje sie tekie wspolne pralnie mimo wysokiego standardu lazienek.
    Ja zwykle uzywam tej wspolnej pralni od czasu do czasu, bo tam jest magiel, tak ze mozna wymaglowac sobie np posciel.
    Ale osobistej bielizny nigdy nie piore w wspolnej pralni. Wspolna pralnia ma oczywiscie tez strony ujemne, jak tez inni wspomnieli.
    Duze, silne maszyny zuzywaja duzo energii, sprzatanie i obsluga techniczna obciaza wszystkich mieszkancow kosztami eksploatacji, i no i oczywiscie czynsz. Socjalnie do niczego sie nie przyczyniaja, bo prawie nigdy nie spotyka sie ludzi w takiej pralni. Poza tym wiele ludzi unika sasiadow i nie wdaje sie z sasiadami w rozmowy. Zdarzaja sie tez przypadki ze niektore osoby naduzywaja tej wspolnej pralni, np piora ubrania dla calej druzyny pilkarskiej...

    OdpowiedzUsuń
  26. Faktycznie. Podczas krótkiej wyprawy do Szwecji też zauważyłam te rzeczy, o których piszesz na początku,
    Czasem przydałabym się nam taka wielka pralka i suszarka, ale prawda jest taka, że zdecydowanie wolę spontaniczne pranie i swobodę. Chyba taka pralnia wzbudzałaby u mnie niechęć i pranie byłaby przykrym obowiązkiem.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja czasem robię pranie o bardzo dziwnych porach więc chyba ciężko byłoby mi się dostosować do grafiku, albo bym zapomniała itp. To chodzenie z praniem w dół i w górę też mi nie na rękę. No ale gdybym musiała, to jakoś pewnie bym sobie poradziła. Ciekawi mnie tylko, czy np. można zrobić pranie bez wcześniejszej adnotacji w grafiku, np. schodzę sobie do pralni, patrzę, że nikogo nie ma zapisanego na najbliższe 2 godz. powiedzmy, i robię pranie. Czy takie spontany nie są mile widziane? :). Jedna z moich koleżanek mieszkających w Anglii też ma pralnię w budynku, więc to chyba rozwiązanie międzynarodowe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie mozna prac spontanicznie jesli nikt nie zarezerwowal czasu. Poza tym jest taka zasada w szwedzkich pralniach ze jesli ktos nie wykorzysta swojego zarezerwowanego czasu to po pol godzinie moze sobie ktos inny ten pozostaly czas wykorzystac. Zawsze sa wypisane reguly uzywania pralni i czesto sie daje uzadzic takie spontaniczne pranie.
      Zreszta wiekszosc i tak man tez swoje pralki i suszarki w lazienkach. Niektorzy moze mysla ze jesli jest wspolna pralnia to juz nie ma pralki w domu, ale przewaznie tez jest.

      Usuń
  28. Te pralnie to prawdziwy temat rzeka! Wsrod moich znajomych historie cale kraza na temat prania. Nierqaz zdarza mi sie slyszec, ze kolezanka musi biec do domu, bo ma zarezerwowany czas prania! W Szwecji mieszkam juz od dwoch lat, ale brak pralki w domu doskwiera mi dotkliwie, tym bardziej, ze musze ganiac az do sasiedniego budynku. Niestety w mieszkaniu, ktore wynajmuje, nikt nie przewidzial miejsca na lazienke. Zreszta lazienka jest typowa - mini sztokholmska.
    Pozdrawiam ze Sztokholmu
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsca na pralke znaczy :) Lazienka na szczescie jest, choc mini :)

      Usuń
  29. Pranie w domu, przynajmniej w moim jest kłopotem i czynnością, której nie znoszę. Dlatego korzystam z usług pralni, tyle tylko, że nie piorę sam, a oddaję garderobę, która wraca do mnie czysta i pachnąca.

    OdpowiedzUsuń
  30. No i wychodzi że my w Polsce jesteśmy bardzo bogaci,tamte społeczeństwa są zwykłymi golcami.

    OdpowiedzUsuń
  31. Czyli ze to jest nawiązanie do starej tradycji, kiedy to pranie się robiło wspólnie w rzekach albo na łodziach/barkach - pralniach :)
    Ja sobie nie wyobrażam korzystania ze wspólnych pralek ale fakt ze czasem nie ma innego wyjścia.

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja się dziwie, że w Polsce nie ma takich pralni, przecież to jest bardzo wygodne. W Belgii również są takie pralnie, ludzie się jakoś godzą, chociaż wiadomo, że czasem są zatarcia, ale to super rozwiązanie dla osób, które przyjechały na miesiąc, czy po prostu nie stać ich na zakup pralki

    OdpowiedzUsuń
  33. Dziękuję Ci za ten wpis. Właśnie streszczam na blogu moją krótką podróż w Sztokholmie i brakowało mi rozwinięcia tematu pralni. :) Świetnie napisane

    OdpowiedzUsuń
  34. Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń