29 października 2013

quizy i teleturnieje w szwedzkiej telewizji

Często mówi się, jak dobrym rozwiązaniem dla uczących się języków obcych jest oglądanie filmów i seriali w języku oryginału. Uważam też, że równie skutecznym sposobem na łączenie przyjemnego z pożytecznym może być oglądanie teleturniejów w języku obcym. Ja mam swoje dwa ulubione szwedzkie telewizyjne quizy (frågesport): Vem vet mest? oraz På spåret.

Lubicie Jednego z dziesięciu? Jest to jeden z najdłużej emitowanych w Polsce teleturniejów (na antenie od 1994 roku). Dla mnie od zawsze wielką frajdą było próbowanie wykrzykiwania odpowiedzi w kierunku telewizora, zanim jeszcze zdążyli odpowiedzieć zawodnicy na ekranie. Od kiedy zaczęłam uczyć się szwedzkiego, równie chętnie oglądam program Vem vet mest? (dosłownie: Kto wie najwięcej?). Program opiera się na bardzo podobnych zasadach. Gra podzielona jest również na trzy rundy, ale rozpoczyna ją dwunastu zawodników. Odcinki emitowane od poniedziałku do czwartku to "standardowe" odcinki, natomiast piątek jest takim tygodniowym "finałem finałów" - w rozgrywce biorą udział trzej finaliści z każdego dnia w danym tygodniu. Na zwycięzcę piątkowego finału czeka nagroda w wysokości 10 000 koron.


źródło
Co podoba mi się w szwedzkiej edycji? Przede wszystkim to, że w studio panuje inna atmosfera - jest po prostu bardziej na luzie. Prowadzący (Rickard Olsson) pozwala sobie czasem na żarty i przekomarzanie się z uczestnikami. Trochę inne są też pytania - częściej dotyczą zjawisk, wydarzeń i postaci z popkultury, w każdym odcinku pojawiają też pytania muzyczne i obrazkowe. No i najważniejsze: pytania, na jakie muszą odpowiedzieć zawodnicy, wyświetlają się też na ekranie - korzyść dla uczących się języka! Co ciekawe, w programie co jakiś czas organizowany jest też "tydzień uniwersytecki" (universitetsveckan). Wówczas każdy odcinek od poniedziałku do czwartku przeznaczony jest dla studentów innej uczelni, a w piątkowym finale spotyka się po troje uczestników z każdej z nich.

Świetnym programem jest też På spåret (dosłownie: Na torze). Do tej pory został wyemitowany w 23 sezonach od 1987 roku i ciągle bije rekordy popularności (najbardziej popularny sezon z 1990 roku miał prawie 4 miliony widzów, co w przeliczeniu oznacza, że oglądał go co drugi Szwed!). W każdym odcinku rywalizują ze sobą dwuosobowe drużyny znanych osób: piosenkarzy, aktorów, dziennikarzy, celebrytów. Mają oni do obejrzenia krótkie nagranie z podróży do pewnego miasta, z perspektywy maszynisty lub kierowcy samochodu czy autobusu. Równocześnie wysłuchują wskazówek, dotyczących danego miejsca. Wskazówki te są dość podchwytliwe, nawiązują do różnych skojarzeń, kalamburów czy gier językowych. Zadaniem drużyn jest jak najszybsze odgadnięcie, jakie miasto jest celem podróży. W każdym odcinku zawodnicy "odbywają" trzy takie wycieczki, przy czym jedna zagadka dotyczy Szwecji, a dwie zagranicy. Oprócz tego zawodnicy mogą zdobyć punkty za szczegółowe pytania dotyczące danego miasta, a w różnych sezonach czekają na nich jeszcze dodatkowe wyzwania. Tak mniej więcej może wyglądać taka podróż-zagadka:



źródło



Mnie bardzo podoba się "kolejowa" scenografia oraz fakt, że På spåret to zarówno typowy program rozrywkowy, jak i źródło wielu ciekawostek.

Lubicie quizy? Oglądacie jakieś teleturnieje? Wydaje mi się, że czasy popularności tego typu programów w Polsce chyba minęły oraz że coraz mniej jest teleturniejów "wiedzowych", a więcej takich, które mają po prostu być kontrowersyjne. Ciekawi mnie też, czy Waszym zdaniem oglądanie zagranicznych programów rozrywkowych jest ciekawym sposobem na rozwijanie swoich umiejętności językowych czy może po prostu stratą czasu?

Źródła:
Follow on Bloglovin

23 komentarze:

  1. Kiedyś lubiłam oglądać " Jeden z dziesięciu", można było sprawdzić swoją wiedzę. Szwedzkie odpowiedniki wydają się interesujące bardziej niż nasze, ale nie znam szwedzkiego, żeby oglądać je :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z dziesięciu to jeden z najlepszych teleturniejów, jakie nadawała i nadaje polska TV ;) moim skromnym zdaniem. Prosty, zwyczajny, bez zbędnych ceregieli, a i reklamować go nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam telewizji od lat, pewnie już od 8, albo nawet 9 nie jesteśmy w stanie sobie przypomnieć, ale z tego co pamiętam lubiłam oglądać w Polsce "Jeden z dziesięciu". Poszukam co mi oferuje Irlandia w tej kwestii :)

    Myślę, że to świetny sposób na naukę.

    Podobało mi się na filmiku, jak pociąg szybko jechał, i język szwedki - no boski jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam "1 z 10" i wiele rzeczy wiem właśnie dzięki temu programowi :) I lubię głównie dzięki temu, że Tadeusz Sznuk trzyma od lat pewien poziom i nie staje się głupkowaty jak w większości innych temu podobnych. Szwedzką wersję też bym pewnie pokochała, tylko raczej nie wykrzykiwałabym odpowiedzi przed zawodnikiem, bo nie zrozumiałabym nawet pół pytania ;)))
    Natomiast "Na torze" może być świetną formą zwiedzania :) Czy odwiedzane są tylko miasta szwedzkie czy all over the world?
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kiedys uwilbialam "Jedne z dziesieciu" - tyle wiedzy w jednym progrmaie plus uszczypne komentarze prowadzacego :) byla rozrywka pelna para :) we Francji lubie ogladac teleturniej "Mot de passe", przy ktorym jest i zabawa i nauka jezyka francukiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Włączyłam z ciekawości amerykańską wersję, wydaje mi się to dość trudne! Ale zgadzam się, do nauki słówek pasuje świetnie!

      Usuń
  6. Mi się czasem wydaje, że Jeden z dziesięciu to jedyny niekomercyjny program do sprawdzenia własnej wiedzy emitowany w telewizji. Niezmienny i przyjemny od wielu, wielu lat. A wersja szwedzka wydaje się być strasznie fajna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hm, kiedyś, kiedy teleturniejowe emocje nie polegały tylko na piszczeniu, a świat poruszał się wolniej, była "Wielka gra" - pokazywała, czy uczestnik wie coś o temacie, czy nie. Żadnych podpowiedzi, o ile pamiętam, nie było pytań, na które odpowiadało się tak/nie. "Jeden z dziesięciu" lubiłam za Sznuka - dyskretnie dowcipny, ciepły prowadzący. Teleturniej z odgadywaniem miasta wydaje się sympatyczny - ale czy od 1987 roku nie zużyli już wszystkich miast? ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. "Jeden z dziesięciu" to mój ulubiony teleturniej, jedyny przyzwoity obecnie w polskiej telewizji. Prosty, bez fajerwerków, wielotysięcznych nagród, gdzie liczy się prawdziwa wiedza...Chętnie obejjrzałabym coś podobnego po szwedzku, jeśli jeszcze ma to taki walor edukacyjny! Można zobaczyć gdzieś w internecie jakąś większą próbkę?

    OdpowiedzUsuń
  9. świetna propozycja jeśli idzie o te programy. Nauce języka sprzyja to jak najbardziej. Żywy język + ciekawostki informacyjne. No a szwedzki.... po prostu kocham ten akcent. Zresztą przymierzam się do samodzielnej nauki szwedzkiego. Czy uważasz, że to mi się może udać? Znam dość dobrze angielski, swego czasu komunikowałam się po francusku a obecnie powiedzmy, że dogaduję się po niemiecku. Podobno każdy kolejny język przychodzi łatwiej. Jak oceniasz szwedzki w skali trudności? pozdrowienia serdeczne

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny pomysł z tym drugim programem! pomysł z nauką podczas oglądania telewizji też mi się bardzo podoba :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Również podzielam zdanie z góry - świetny ten program drugi.
    Pamiętam, jak moja nauczycielka od francuskiego zawsze nam powtarzała byśmy, jak tylko mamy okazję, oglądali wiadomości po francusku. Z programami rozrywkowymi nic nie wspominała, a sądzę, że to było by lepsze i ciekawsze. Choć, nie powiem, oglądanie tych wiadomości, słuchanie, dało efekty :)
    A "Jeden z dziesięciu" to klasyk! Pamiętam, jak mój tato oglądając, sam wykrzykiwał odpowiedzi do telewizora :)

    OdpowiedzUsuń
  12. podróż - zagadka bardzo mi się podoba! jednak kiedy słyszę ten męski głos... zamiast cokolwiek zgadywać siedzę jak trusia, bo nic nie rozumiem :) ale wydaje mi się, że taka forma nauki, albo raczej ulepszania swoich możliwości językowych jest świetnym pomysłem. przecież to nie tylko nauka, ale i zabawa, a do tego nie trzeba rozumieć każdego pojedynczego słowa, wystarczy złapać kontekst, aby wiedzieć o czym mowa. kilka lat temu, kiedy szkoliłam język zaczynałam po prostu od oglądania stacji w danym języku, a potem coraz to więcej i więcej i uważam, że mnóstwo rzeczy pamiętam właśnie dzięki takiej formie nauki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ooo szwedzka wersja jednego z dziesięciu??? Uwielbiam ten teleturniej, choć uświadamiał mi jak mało wiem xd ale jaka była radość gdy dobrze odpowiedziałam <3 ahhh

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim zadaniem to dobry sposób by w przyjemny sposób przyswajać słówka i zwroty. Jestem na tak :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zawsze oglądałam z tatą "Jeden z dziesięciu" :) Ale fakt, że jest tam trochę sztywno, mogliby trochę wziąć ze szwedzkiej wersji. A ten drugi teleturniej wygląda ogromnie ciekawie, chętnie wzięłabym w nim udział, ale niestety nie znam szwedzkiego i nie jestem gwiazdą ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ty o wszystkim umiesz pięknie pisać! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Haha, ale fajny tekst!!! Nie sądziłam nigdy, że tak oczaruje mnie kilkadziesiąt zdań o szwedzkich programach! Ba! Nie sądziłam, że kiedykolwiek będe taki czytała :)

    OdpowiedzUsuń
  18. I to lubię! Połączenie przyjemności z pożytecznym :D

    OdpowiedzUsuń