Uwielbiam lato i wakacje za to, że to idealny czas na nadrabianie zaległości czytelniczych i filmowych. No i są festiwale! Też to lubicie? W takim razie macie jeszcze dwa tygodnie na spakowanie swoich rzeczy, zarezerwowanie noclegów i wyjazd do Darłowa na kolejną edycję Festiwalu Filmów Skandynawskich (18.07 - 24.07.2016), największe filmowe wydarzenie w województwie zachodniopomorskim na wschód od Koszalina. I co ważne dla wielu - darmowe.
FFS w Darłowie to jeden z moich ulubionych festiwali. Cieszy mnie, że organizatorzy decydują się na promowanie skandynawskiego kina w Polsce co roku już od szestastu lat! Za każdym razem dużym zainteresowaniem śledzę festiwalowy program, bardzo zresztą zróżnicowany. Po pierwsze, imponuje już mieszanka krajów i języków, które można zobaczyć i usłyszeć na kinowej sali. FFS to filmy z całej Północy: Szwecji, Danii, Norwegii, Finlandii i Islandii. W programie znajdują się filmy dla najmłodszych, jak i te dla starszych widzów. Krótki i długi metraż. Filmy poważne, skłaniające do refleksji, poświęcone tematom ważnym, jak i takie, które mają zaskoczyć i rozbawić. To imponujące, że przybliżanie północnej kinematografii, które z początku było jedynie eksperymentem, stało się już tradycją Darłowa - kolejne edycje organizowane przyciągają coraz to szersze grono miłośników skandynawskich filmów, co widać po wypełniającej się sali kinowej.
Co czeka na widzów w tym roku, możecie oczywiście sprawdzić w pełnym programie na stronie Festiwalu, ja natomiast - jak można się tego spodziewać - skupię się na tym, co na Festiwalu będzie SZWEDZKIE.
Dużo szwedzkości będzie na przykład podczas festiwalowego wtorku, 19.07. Wtorkowe seanse rozpocznie bowiem kultowa ekranizacja jeszcze bardziej kultowej książki Astrid Lindgren "Dzieci z Bullerbyn". Seans przyciągnie pewnie nie tylko dzieci, myślę, że wielu dorosłych będzie chciało zobaczyć ten film z sentymentu!
Później, o 19.00 wyświetlony zostanie "Jak zatrzymać ślub", intrygujący filmowy eksperyment, nakręcony w pociągu na trasie Malmö - Sztokholm, który zrobił na mnie spore wrażenie, o czym pisałam już na blogu.
Wieczorną wisienką na torcie będzie "Cień latarni morskiej", fiński kandydat do Oscara z 2015 roku. Fiński, a więc co ma wspólnego ze Szwecją? Otóż akcja rozgrywa się na niewielkiej skalistej wysepce, odciętej od świata, wśród szwedzkojęzycznej mniejszości Finlandii. Klimatyczny, surowy thriller w niesamowitej i wbrew pozorom klaustrofobicznej przestrzeni. Pozostaje w pamięci.
FFS w Darłowie to jeden z moich ulubionych festiwali. Cieszy mnie, że organizatorzy decydują się na promowanie skandynawskiego kina w Polsce co roku już od szestastu lat! Za każdym razem dużym zainteresowaniem śledzę festiwalowy program, bardzo zresztą zróżnicowany. Po pierwsze, imponuje już mieszanka krajów i języków, które można zobaczyć i usłyszeć na kinowej sali. FFS to filmy z całej Północy: Szwecji, Danii, Norwegii, Finlandii i Islandii. W programie znajdują się filmy dla najmłodszych, jak i te dla starszych widzów. Krótki i długi metraż. Filmy poważne, skłaniające do refleksji, poświęcone tematom ważnym, jak i takie, które mają zaskoczyć i rozbawić. To imponujące, że przybliżanie północnej kinematografii, które z początku było jedynie eksperymentem, stało się już tradycją Darłowa - kolejne edycje organizowane przyciągają coraz to szersze grono miłośników skandynawskich filmów, co widać po wypełniającej się sali kinowej.
Co czeka na widzów w tym roku, możecie oczywiście sprawdzić w pełnym programie na stronie Festiwalu, ja natomiast - jak można się tego spodziewać - skupię się na tym, co na Festiwalu będzie SZWEDZKIE.
Dużo szwedzkości będzie na przykład podczas festiwalowego wtorku, 19.07. Wtorkowe seanse rozpocznie bowiem kultowa ekranizacja jeszcze bardziej kultowej książki Astrid Lindgren "Dzieci z Bullerbyn". Seans przyciągnie pewnie nie tylko dzieci, myślę, że wielu dorosłych będzie chciało zobaczyć ten film z sentymentu!
Później, o 19.00 wyświetlony zostanie "Jak zatrzymać ślub", intrygujący filmowy eksperyment, nakręcony w pociągu na trasie Malmö - Sztokholm, który zrobił na mnie spore wrażenie, o czym pisałam już na blogu.
Wieczorną wisienką na torcie będzie "Cień latarni morskiej", fiński kandydat do Oscara z 2015 roku. Fiński, a więc co ma wspólnego ze Szwecją? Otóż akcja rozgrywa się na niewielkiej skalistej wysepce, odciętej od świata, wśród szwedzkojęzycznej mniejszości Finlandii. Klimatyczny, surowy thriller w niesamowitej i wbrew pozorom klaustrofobicznej przestrzeni. Pozostaje w pamięci.
Coś szwedzkiego znajdziecie też w programie na piątek, 22 lipca - i to nie byle co, bo nagrodzoną Złotym Lwem na Festiwalu w Wenecji surrealistyczną komedię "Gołąb przysiadł na dachu i rozmyśla o istnieniu" Roya Anderssona, którego miłośnikom skandynawskiego kina chyba nie trzeba przedstawiać. To z tego filmu pochodzi kadr, który widnieje na festiwalowym banerze na górze wpisu. Seans zacznie się o 21.30.
Wcześniej, o 20.00, będzie miała miejsce projekcja norweskiego film "Poznajcie Harolda", który też ma ze Szwecją wiele wspólnego. Tytułowy bohater to właściciel sklepu meblowego. Bankrutuje, kiedy na rynek wchodzi IKEA, postanawia więc... porwać jej założyciela, Ingvara Kamprada. Ten szalony film chciałam zobaczyć już zimą zeszłego roku, mam nadzieję, że uda mi się to teraz, latem!
W sobotę, 23 lipca o 17.45 nie możecie sobie odpuścić norweskich "Optymistek", dokumentu o drużynie siatkarek w wieku... od 66 do 98 lat! Dziarskie panie trenowały wprawdzie codziennie przez wiele lat, ale od trzydziestu nie zagrały żadnego meczu. W końcu jednak przyjdzie im się zmierzyć z drużyną panów ze Szwecji! Jeśli wybierzecie się na ten seans, zostańcie także później na panelu dyskusyjnym o aktywizacji seniorów. A póki co zobaczcie uroczy zwiastun:
Szwedzkie będzie też zwieńczenie całego festiwalu - ostatnim filmem wyświetlonym w ramach 16. edycji FFS będzie poruszający, skłaniający do dyskusji "Intruz" Magnusa von Horna, ze świetnymi zdjęciami Łukasza Żala (nagradzanego za zdjęcia do "Idy"). Intruzem w niewielkiej szwedzkiej społeczności jest nastoletni John, który wraca do domu z poprawczaka po odbyciu kary za zbrodnię, jakiej się dopuścił.
Na co jeszcze moim zdaniem zwrócić uwagę w festiwalowym programie? Ja najbardziej nie mogę się doczekać filmu "Barany. Islandzka opowieść", który wbrew tytułowi traktuje o jak najbardziej ludzkich problemach. Duże nadzieje wiążę też norweskim komediodramatem "1001 gramów" twórcy "Historii kuchennych" - liczę na podobne połączenie absurdu, ciepła i życiowej mądrości. Jako wielka fanka "W kosmosie nie ma uczuć" muszę po prostu zobaczyć duńskiego "Superbrata", o dziesięcioletnim Antonie i jego autystycznym bracie, Bullerze, u których, uwaga, ląduje Super Trip Remote z kosmosu!
Tak jak pisałam, rozpiętość tematyki, klimatów, gatunków i krajów produkcji jest dość spora, więc na pewno znajdziecie coś dla siebie. A co Wy najbardziej chcielibyście zobaczyć z tegorocznego zestawu? Pamiętajcie, że wciąż możecie dołączyć do wyzwania "W 2016 czytam i oglądam ze Szwecjoblogiem", może właśnie festiwal będzie idealną okazją do zaliczania kolejnych pozycji z listy?
Tak jak pisałam, rozpiętość tematyki, klimatów, gatunków i krajów produkcji jest dość spora, więc na pewno znajdziecie coś dla siebie. A co Wy najbardziej chcielibyście zobaczyć z tegorocznego zestawu? Pamiętajcie, że wciąż możecie dołączyć do wyzwania "W 2016 czytam i oglądam ze Szwecjoblogiem", może właśnie festiwal będzie idealną okazją do zaliczania kolejnych pozycji z listy?
Z tej listy widzialam tylko ''Golebia'' i straaasznie mnie ten film wymeczyl. Przyznam, ze osobiscie w ogole nie rozumiem jak mozna bylo mu przyznac jakakolwiek nagrode ;)
OdpowiedzUsuńZa to bardzo zaciekawily mnie te ''Optymistki'', moze byc smiesznie :D
pomijając Intruza nie znam żadnego z wymieniowych filmów, Roya Anderssona widziałam tylko Pieśni z drugiego piętra, ale podoba mi się jego surrealizm.
OdpowiedzUsuńZwiiastun " Optymistek" wzruszyl mnie do lez. Chcialabym byc kiedys Taka starsza Pania z wigorem, dystansem i wzglednym zdrowiem. Film obejrze na pewno...
OdpowiedzUsuń