29 października 2019

"Nie taka Szwecja lagom. 20 mitów o sąsiedzie z północy"

Czy to prawda, że w Szwecji wszyscy mają tyle samo pieniędzy i nie ma oligarchów? Że  Szwecji znikają kościoły i pojawiają się meczety? Że podatki w Szwecji są przytłaczające? Że w Szwecji wszyscy są równi i panuje tu wolność słowa? No i że w Szwecji nie ma już własnych marek, bo wszystko albo zbankrutowało, albo zostało sprzedane?

Odpowiedzi na takie i inne pytania udziela Maciej Zborowski w książce Nie taka Szwecja lagom. 20 mitów o sąsiedzie z północy, której formuła przypomina mi zbiór dwudziestu mini-wykładów. Na początku jest teza (mit), dotycząca jednego z następujących aspektów: równość, skład etniczny ludności, życie duchowe w kraju Trzech Koron, gospodarka, polityka czy historia, np. "Szwecja to istny raj dla imigrantów", "W Szwecji dominującą pozycję ma państwowy Kościół luterański", "Dla szwedzkiej młodzieży ich ojczyzna to kraina mlekiem i miodem płynąca", "Szwedzka edukacja jest na wysokim poziomie" czy "W Szwecji - podobnie jak w całej Europie - chłopi byli warstwą ciemiężoną". Potem na kilku stronach autor omawia statystyki, zbiera dane w tabele lub wylicza przykłady w punktach, pokazuje wykresy, przytacza cytaty z prasy i telewizji, artykułów naukowych, książek i stron internetowych. Na podsumowanie każdego rozdziału zapada werdykt, najczęściej odpowiadający także na pytanie, które autor zadaje we wstępie: "Czy w ogóle możliwe jest opisanie wybranych aspektów kraju w sposób zero-jedynkowy, w biało-czarnych barwach?"

Choć okładka nie taka i format nie ten, mam wrażenie, że Maciejowi Zborowskiemu udało się stworzyć książkę na podobieństwo coffee table book - książki, której nie czyta się od deski do deski, tylko którą można przeglądać i czytać wybrane fragmenty (niektóre mini-wykłady mieszczą się na pięciu stronach), oglądać zdjęcia (zajmujące czasem całą, czasem pół strony zdjęcia przede wszystkim znanych postaci czy budynków związanych z danym tematem) i przyglądać się tabelom i wykresom, rzucać okiem na zabawne grafiki (na przykład tęczowego łosia albo wikinga z piernikowymi serduszkami w miejscu oczu). A co najważniejsze - kiedy tak książka tak leży sobie na stoliku i zachęca do przeglądania, ma prowokować do rozmowy. Do tego sprawdza się znakomicie, bo porusza tematy, które z obrazem Szwecji w tle to konwersacyjne samograje: oligarchowie, meczety, podatki, biurokracja, lenistwo... Osób które mocno interesują się Szwecją, książka pewnie nie zaskoczy, ale zebrane w jednym miejscu statystyki i argumenty mogą przydać się jako oręż w dyskusji na temat szwedzkich prawd i mitów. Mnie natomiast zaskoczyły mity, z którymi sama się nigdy nie spotkałam - o Szwecji słyszę w mediach częściej jako skrajnie świeckiej niż luterańskiej, o szwedzkiej młodzieży jako pogrążonej w depresji, a szwedzkiej edukacji jako przechodzącej kryzys).

W ciągu ostatnich paru lat kilkukrotnie miałam okazję w różnych miastach  i przy przeróżnych okazjach opowiadać o micie lagom jako filozofii życia i sposobu na szczęście. Kiedy zobaczyłam okładkę Nie takiej Szwecji lagom z tęczowym łosiem, hełmem wikingów (z rogami!) i talerzem pełnym cynamonowych bułeczek, spodziewałam się książki, która dyskutowałaby z lagom zawartym w popularnych poradnikach, takich jak TEN, rozliczenia się z tym, czy Szwedom do szczęścia potrzebne są świece, tacos, recycling i robienie na drutach. Dostałam pozycję, w której autor do pojęcia lagom podszedł z innej strony, ale z wnioskami, z którymi się zgadzam - Szwecja wcale nie jest taka lagom, ale jednocześnie po prostu nie jest czarno-biała. Bo żaden kraj taki nie jest. Lagom nie jest też obraz Szwecji widzianej z zewnątrz. Ten natomiast łatwiej dałoby się przedstawić jako mający tylko dwa kolory.

Werdykt: Warto mieć w swojej biblioteczce!

Maciej Zborowski Nie taka Szwecja lagom. 20 mitów o sąsiedzie z północy
Editio
2019