01 maja 2017

Chirurg buntownik

Po "Szwedzkiej teorii miłości", która wzbudziła wiele emocji wśród widzów w Szwecji oraz odbiła się szeroki echem także i w Polsce, Erik Gandini prezentuje swój nowy film, w którym wraca do jego ze swoich bohaterów. Tym razem bierze pod lupę nie tyle funkcjonowanie (czy raczej dysfunkcje) społeczeństwa, co działania jednego człowieka.

Erik Erichsen był jednym z bohaterów "Szwedzkiej teorii miłości" - chirurg, który po trzydziestu latach pracy w służbie zdrowia w Szwecji postanowił razem z żoną przenieść się do Etiopii. Z miejsca, gdzie jego zdaniem lekarzy zamiast niesienia pomocy bardziej zajmuje papierologia, trafia tam, gdzie zaledwie 3 lekarzy przypada na 100 000  mieszkańców (dla porównania w Szwecji tylu przypada na 380 pacjentów). Brak czasu, brak personelu, braki w sprzęcie medycznym - ale Erichsen i z tym potrafi sobie poradzić: przeprowadza operacje przy pomocy szprych rowerowych, spinek do włosów, plastikowych opasek zaciskowych i akcesoriów hydraulicznych (tę scenę możecie obejrzeć poniżej). 


zobacz fragment filmu tutaj: https://vimeo.com/210421174


Wątek Erika Erichsena ukazany w "Szwedzkiej teorii miłości" bardzo mnie wzburzył. Kilka scen, które pojawiły się w tamtym filmie, pojawiają się też w "Chirurgu rebeliancie", lecz tu mają inny cel. Wcześniej miały ukazywać kontrast między dwoma krajami, leżącymi na przeciwległych obszarach mapy wartości Ingleharta-Welzela i prowokować pytanie, gdzie panują lepsze relacje między ludźmi i gdzie ludzie są tak naprawdę szczęśliwsi (sam Erichsen twierdzi, że "mentalna niedola w Szwecji jest większa niż materialna niedola w Etiopii"). Teraz ocenie podlegają praktyki charyzmatycznego doktora. Choć po raz kolejny można odnieść wrażenie, w ocenie bardzo wyraźna jest perspektywa zachodniego świata.

Przedstawienie pracy Erichsena może jednocześnie imponować i przerażać. Zaskakuje kreatywnością w wykorzystywaniu codziennych przedmiotów w swojej praktyce medycznej. Z początku można kiwać głową z uznaniem, w jakim tempie specjalista od chirurgii ortopedycznej stawia różnorodne diagnozy, uśmiechając się przy tym dumnie do kamery. Można go podziwiać, gdy Gandini pokazuje tych, którym Erichsen pomógł, w zdjęciach "przed" i "po", niczym w reklamie fundacji, która ma zachęcać do przekazywania darowizn. Ale szybko pojawiają się też wątpliwości, na ile działania Erichsena są słuszne. Na ile w medycynie rzeczywiście można uczyć się z książek i improwizować, jak podczas gotowania. Na ile to, co robi, nie jest wręcz zabawą w Boga. Czy Erichsen rzeczywiście ratuje życie, czy po prostu znalazł się w raju dla chirurgów, gdzie poza regulacjami i z dala od znienawidzonej biurokracji może pozwolić sobie na eksperymenty z krojeniem, odcinaniem, otwieraniem i zszywaniem ludzi? Sam przyznaje zresztą Gandiniemu, że nie został chirurgiem po to, by siedzieć przed komputerem, a gdyby w Szwecji leczył w ten sam sposób jak w Etiopii, pewnie odebrano by mu prawo do wykonywania zawodu albo nawet musiałby pójść do więzienia.

Do Gandiniego można mieć trochę żal, że choć prowokuje widzów do zadawania sobie pytań, to sam w swoim sposobie przedstawiania tematu nie jest wystarczająco obiektywny. Zabrakło mi wyraźniejszego pokazania, że Erichsen odnosi nie tylko zwycięstwa. Jedno prowokacyjne pytanie o odpowiedzialność, które wprawiło lekarza w zakłopotanie, to moim zdaniem za mało.

Główny bohater filmu w moich oczach nie jest buntownikiem. Ma w sobie za to coś z szaleńca. I gwiazdora. Po dziesięciu latach bohaterskiej pracy w Afryce wraca do Szwecji - w filmie nie pada, z jakiej przyczyny, ale w szwedzkiej prasie znalazłam informację, że zwyczajnie wszedł w wiek emerytalny i Kościół Szwedzki, dla którego pracował w Etiopii, nie mógł go już dłużej zatrudniać. Tam nie może się jednak odnaleźć w życiu zawodowym i musi znaleźć sobie nową dziedzinę, w której będzie mógł się spełniać.

Choć "Chirurg rebeliant" w ogóle nie opowiada o Szwecji, w słowach samego lekarza pobrzmiewa jednak echo diagnoz społeczeństwa ze "Szwedzkiej teorii miłości" - mówi, że w Etiopii łatwiej jest pomagać niż w Szwecji, a prawdziwymi bohaterami są ci, którzy w Szwecji zostają. Bo w Szwecji ludzie mają wszystko, a i tak nie czują się dobrze.



Chirurg rebeliant (szw. Rebellkirurgen)
Szwecja 2017
Scenariusz i reżyseria: Erik Gandini




“Chirurg rebeliant” weźmie udział w międzynarodowym konkursie dokumentalnym 57. Krakowskiego Festiwalu Filmowego, który odbędzie się w dniach 28 maja - 4 czerwca 2017. To jedno z najstarszych i najbardziej rozpoznawalnych wydarzeń poświęconych filmom dokumentalnym, animowanym oraz krótkim fabułom. W ciągu 8 festiwalowych dni widzowie mają okazję obejrzeć w 4 konkursach i sekcjach pozakonkursowych około 250 filmów z Polski i z całego świata, w większości pokazywanych w naszym kraju po raz pierwszy.





Chcecie zobaczyć ten film w ramach Festiwalu? Już niedługo dam Wam szansę zdobycie podwójnych wejściówek na pokazy w Krakowie: 29.05 o 13.30 w Kinie Pod Baranami oraz 31.05 w kinie ARS o 19.00. 
Śledźcie uważnie fanpage Szwecjobloga na Facebooku!

4 komentarze:

  1. To chyba dlatego, że Szwecję stereotypowo określa się rajem dla ludzi, zwłaszcza samym Szwedom. A z tego co patrzę po jednej szwedzkiej grupie, w której znalazłam się przypadkiem i tylko dzięki google translate ich rozumiem - te raj to jest tylko piękna fasada. Gdzieś z tyłu jest dużo braku rodziny, samotności, braku sensu. Złota klatka z najedzonym kanarkiem tęskniącym za wolnością. Tak to odczuwam, choć oczywiście jako osoba z zewnątrz widzę to w inny sposób niż mieszkańcy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szwedzi są dość nietypową nacją :/

    OdpowiedzUsuń
  3. niesamowita historia, więcej takich ludzi, którzy potrafią poświęcić się dla dobra innych i świat będzie piękny

    OdpowiedzUsuń
  4. Szwedzi są bardzo nietypowi. Są idealnym przykładem na to, że można być nieszczęśliwym, mając wszystko.

    OdpowiedzUsuń