18 września 2014

Hotel - dziwaczny dramat, gorzka komedia?

Niedawno swoją polską premierę miał film Hotel Lisy Langseth. Film otrzymał w Szwecji wiele wyróżnień, między innymi nominacje do Złotego Żuka dla Lisy Langseth za najlepszy scenariusz, dla Miry Eklund i Davida Dencika za najlepsze role drugoplanowe Ann-Sofie i Rikarda, a w tej kategorii Złotego Żuka otrzymała zaś Anna Bjelkerud za rolę Pernilli. Czytając wiele pozytywnych opinii krytyków na temat tego filmu, naprawdę nie mogłam się go doczekać.


źródło
Film opowiada o Erice, która w początkowych scenach wydaje się wprost idealna - piękne ubrania, piękne mieszkanie, kochający mężczyzna i dziecko w drodze.

źródło
Sprawy jednak znacznie się komplikują, gdy dziecko rodzi się poważnie chore. Erika wpada w depresję, wali się cały jej świat. O swoim bólu nie potrafi rozmawiać z mężem Oskarem. Trafia w końcu do grupy wsparcia. Z początku jest sceptycznie nastawiona do zajęć i ludzi, których tu spotyka: Rickarda, który ma problemy z ułożeniem relacji z własną matką, chorobliwie nieśmiałej i poniżanej przez innych Ann-Sofie, samotnej i zgorzkniałej Pernilli czy zagubionego Petera. W końcu jednak znajdują nić porozumienia. Każdy z nich przecież chciałby być kimś innym, kimś anonimowym. Postanawiają tego spróbować, jeżdżąc od hotelu do hotelu, próbując innego życia i na swój sposób przepracowując swoje traumy.

źródło
Moim pierwszym wrażeniem było, że film jest bardzo "szwedzki": z depresją jako głównym tematem i nierozbudowanymi, często wyszeptywanymi dialogami. Często mam ochotę na takie kino, niebanalne, dające do myślenia. Hotel też tak się zapowiadał. Bardzo podobała mi się gra aktorska. Alicia Vikander, grająca Erikę, kojarzyła mi się wciąż ze swoją rolą z robiącego wrażenie Till det som är vackert. Jej puste spojrzenia i zaciśnięte usta w twarzy bohaterki jednocześnie wzbudzały współczucie, ale potrafiły też rozzłościć z braku zrozumienia. Urzekł mnie Simon J. Berger, którego znałam wcześniej jako bardzo charyzmatycznego i ekspresywnego Paula z serialowej wersji Nigdy nie ocieraj łez bez rękawiczek, tutaj świetnie wcielił się w rolę czułego męża, pokazał, jak wiele może mieć twarzy. Świetna w swojej naturalności była też Mira Eklund jako Ann-Sofie. Przekonywał mnie też specyficzny nastrój intymności, podkreślany przez rozedrgane ujęcia "z ręki".

Zachwycałam się, ale do czasu. Sam pomysł terapeutycznej podróży po hotelach brzmiał ciekawie w opisie filmu. Ale Lisa Langseth w swoim scenariuszu wydawała mi się za bardzo popuścić wodze fantazji. Może miało być śmiesznie, żeby móc pośmiać się przez łzy. Ale wszystko stawało się tu nagle zbyt dziwne, a bohaterowie zaczynali tracić na wiarygodności. Nie raz przeszło mi przez myśl pytanie, co ja tak właściwie oglądam... Zawiodłam się, szczególnie po takim początku.

Zobaczcie sami zwiastun. Może wam się spodoba. Jeśli tak - zapraszam do kin studyjnych.


Follow on Bloglovin

9 komentarzy:

  1. Czyli niejednoznaczna ocena, ale raczej zawód. Tak czasami bywa. Nie lubię właśnie tego, że film zapowiada się nieźle a tu okazuje się, że klapa.

    OdpowiedzUsuń
  2. chociaż Twoja opinia nie jest do końca pozytywna, to mnie bardzo zachęciłaś do obejrzenia tego filmu. ja podobne odczucia miałam niedawno, kiedy obejrzałam "Niebo istnieje naprawdę". nie potrafiłam do końca sprecyzować zdania o nim, ale myślę, że warto na niego zerknąć. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No fakt, opis brzmi ciekawie, szkoda, że się nieciekawie rozkręca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja strona jest dla mnie kopalnią filmów. dopisuję kolejny tytuł do swojej i tak już bardzo długiej listy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...jednym słowem - przekombinowane. Nie pierwszy i nie ostatni obraz, który tak skończył :)
    Ale kino jak muzyka - wszystko jest kwestią gustu, każdy będzie zachwycał się czymś innym.

    OdpowiedzUsuń
  6. wiele razy zachęcona przez Ciebie obejrzałam film i nie żałuję
    chętnie poszukam Hotelu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. kolejna pozycja wędruje na listę filmów do obejrzenia, dobrze, że już wkrótce długie jesienne wieczory:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mimo to chętnie zobaczę ten film, bo brzmi ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O, tez opisalam na swoim blogu ten film! A dzisiaj trafilam na Twojego - zdjecie plakatu od razu zwrocilo moja uwage :) Chociaz moja opinia jest troszke inna, ale fajnie ze jeden film a tyle roznych odczuc :)
    Mimo swojego czesto smutnego charakteru, uwazam ze filmy szwedzkie sa naprawde jedyne w swoim rodzaju! :)

    OdpowiedzUsuń